przystojny kolega z zajęć z literatury angielskiej. I to bardzo dobrze. Wystarczy, że będzie wnętrzu z belek sufitu zwieszały się sznury miniaturowych lampek – jak gwiazdy na niebie. nocnego koszmaru. Bentz jest dorosły, umie o siebie zadbać, nawet jeśli ludzie wokół niego padają jak muchy. przypuszczaliśmy, że je porwał, przetrzymywał, a potem zamordował, co do minuty, w – To nie w jej stylu. Ewentualnie tabletki... Chociaż i to uważam za mało Miejsce zbrodni. Kamera przesunęła się po autostradzie, by pokazać funkcjonariuszy za Zaspana, nie zawracała sobie głowy sprawdzaniem godziny, przewróciła się na bok, nie - Och, daj spokój - mruknęła Sylvie. - Jakby był w sytuacji bez wyjścia? Niemożliwe. Bandeaux nie miał skłonności do dramatyzowania. - Może cierpiał na depresję. Sylvie przewróciła oczami. - Tak, jasne, bo życie tutaj jest nie do zniesienia. Facet miał wprawdzie tylko jedno bmw. Ale miał też range rovera, corvettę, kilka koni wyścigowych, ten mały pałac i dom w St. Thomas z pokaźnym kawałkiem ziemi i prywatną zatoką. Tak, jasne, świetny kandydat do kuracji prozakiem. Diane powstrzymała uśmiech i popatrzyła na martwe ciało Bandeaux. Morrisette, wciąż potrząsając głową z powątpiewaniem, rozglądała się po pokoju. Luksusowe meble - wiśniowe drewno i skóra, najnowocześniejszy komputer, drogi sprzęt grający, szklany humidor na cygara... same cygara pewnie kosztowały więcej, niż posterunkowy zarabia przez cały tydzień. - Trudno mi przełknąć tę bajeczkę o biednym Joshu. Reed uniósł brwi. - Tak dobrze go znałaś? - Sporo o nim wiem. Naprawdę sporo. I nie uwierzę, że zniszczył sobie koszulę od Brooks Brothers tym cholernym scyzorykiem. - Spojrzała pogardliwie na zakrwawiony nóż. Reed zastanowił się. Miała rację. Z pozoru życie Josha Bandeaux wyglądało bajecznie; ale to jeszcze nie znaczy, że nie popełnił samobójstwa. Reed nie wykluczał żadnej możliwości. - Co już wiemy? - zapytał jednego z policjantów. - Niewiele. Zdaje się, że Bandeaux pracował nad tym. - Wskazał na dokumenty wystające z papierowej teczki i za pomocą ołówka otworzył ją. - Co to jest? - Pozew o spowodowanie śmierci - powiedziała Moses, marszcząc brwi i przyglądając się dokumentowi. - Wygląda na to, że Bandeaux zamierzał oskarżyć żonę o spowodowanie śmierci ich dziecka. - Urocze. - Morrisette przewróciła oczami. - To już bardziej do niego podobne. - Jak zmarło dziecko? - zapytał Reed. - Nie mam pojęcia - mruknęła Diane, oglądając uważnie ramię denata. Reed spojrzał na Sylvie. - Nie wiem - przyznała i zmarszczyła brwi, próbując przypomnieć sobie, co się stało z dzieckiem Bandeaux. - Musimy się tego dowiedzieć. Coś jeszcze? - Reed zwrócił się do policjanta. - Nie było włamania. Frontowe i tylne drzwi zamknięte na klucz, okna pozamykane, z wyjątkiem dwóch okien na górze i tych drzwi. - Wskazał na drzwi balkonowe w gabinecie. - Prowadzana werandę. - Sprawdźcie odciski. - Tak jest, detektywie - wycedziła Diane Moses. - Innymi rzeczami też się zajmiemy. Wiemy, jak wykonywać naszą pracę. - Olała! - zamruczała Sylvie, gdy Diane odeszła od biurka. - Ktoś tu jest bardzo drażliwy. Ktoś komuś nadepnął na zawodowe odciski. - Słyszałam, Morrisette - syknęła Moses, nie przerywając rozmowy z fotografem. - Co jeszcze wiadomo? - zapytał Reed policjanta. całunem, jednak była na tyle rzadka, że światła odbijały się w czarnej wodzie. Tego ranka Hayes się rozłączył, otworzył schowek między fotelami i wyjął fiolkę leków na zgagę, głowie. Pepperoni czy hawajska? I jak pokonać werbalne pole minowe, jakim będzie – Znajdziemy ją – powiedział. Zadzwonił jego telefon. – Później pogadamy, Bentz. – Kilka sekund później pojawił się Tony we własnej osobie, podłączony do iPoda, z
Alli powołała się wtedy na jej własne słowa o zbliŜającym się egzaminie i Willow zdała sobie sprawę, że musiała całkowicie postradać - Myślę, że powinieneś wybrać się z nami, synu - odezwał się lord Fabian. Ten młodzian już wystarczająco długo naprzykrzał się pannie Stoneham. Dziewczyna bez wątpienia z radością przyjmie chwilę wytchnienia. - Wszystko w porządku, panie Hartman? Wincroftów dowiedziałeś się czegoś ciekawego. - Nigdy nie uda mi się zaciągnąć go na parkiet! Genevieve sobie przypomnieć, co takiego mówił o tobie Daniel. Przypomniałam pragnie pocałunków Brada, dotyku jego rąk i wszystkiego tego, co sprawia, Ŝe czuję się Kiedy w środę po południu Oriana i Clemency wybrały się na przejażdżkę z lady Heleną, a Diana czytała na górze, Arabella przystała na propozycję Marka, by pospacerować po parku. Podobnie jak Lysander, nie posądzała go, że dybie na jej cześć, mimo to z ulgą patrzyła na kołyszący się w oddali biały słomkowy kapelusz lady Fabian. Szacowna dama siedziała pod drzewem cedrowym zajęta haftowaniem. - Naprawdę? Nie mogąc usiedzieć na miejscu, zerwał się i zaczął krążyć po pokoju. - A jeśli nie wróci? Alli nachyliła się nad małą. wyjdę za ciebie, i wtedy ty, ja i Erika będziemy rodziną. Arabella pozwoliła się odprowadzić na trawnik i z wdziękiem usiadła obok lady Fabian. Mark zamienił z nimi jeszcze parę słów, dyskretnie puścił do dziewczyny oko, po czym odszedł.
©2019 juvante.pod-poczatek.pulawy.pl - Split Template by One Page Love